niedziela, 30 listopada 2014

Noc u Agi...

Ostatnie dwa dni były wspaniałe. Z piątku na sobotę wraz z Eweliną nocowałam u Agaty. Spędziłam dużo czasu z Zuzą i Amelą. Pod wieczór zabrałyśmy się za robienie ozdób choinkowych. Wykonałyśmy dwie 4cm bombki z satynowych wstążek, pełno kolorowych kokardek i łańcuchy z papieru oraz bibuły. Dużo przy tym rozmawiałyśmy, głównie o tym do jakiej chcę iść szkoły. Jestem bardzo niezdecydowana i sama jeszcze nie wiem. Jakoś się nawet zbytnio nad tym nie zastanawiałam. Wolę żyć tym co tu i teraz, niż myśleć co będzie w przyszłości, po co tracić na to czas.
Później zrobiłyśmy sobie popcorn i do pierwszej w nocy oglądałyśmy film kryminalny "Morderstwo w Orient Expressie" na podstawie książki Agathy Christie. Był świetny, choć książka bardziej mi się podobała.
Na drugi dzień wstałyśmy z samego rana. Zabrałyśmy się za porządki, po czym miło spędziłyśmy popołudnie. Pod wieczór wracałyśmy do siebie. Strasznie nie lubię jeździć autobusami, więc mimo, że było strasznie zimno i ciemno, przeszłyśmy się pieszo. Całą drogę przegadałyśmy, więc bardzo szybko zleciał nam czas. Po pięćdziesięciu minutach drogi doszłyśmy do domu.





A tak poza tym to dziś Andrzejki. Nie wiem jeszcze co będę robić, ale na pewno bez wróżb się nie obejdzie. Miłego dnia wszystkim ;)

środa, 26 listopada 2014

Przygotowania do świąt

Przez cały zeszły tydzień pomagałam siostrze w remoncie mieszkania, bo właśnie się przeprowadziła. Nie miałam zbyt wiele czasu dla siebie, ale za to poznałam wspaniałych ludzi, dzięki którym milej się pracowało i wiele się od nich nauczyłam. Ogromne poczucie humoru elektryka wszystkich wprawiało w wesoły nastrój, przez co praca szła nam o wiele szybciej. Odpoczęłam trochę od codzienności i co najważniejsze spędziłam dużo czasu z siostrzenicą.
Teraz wolnego czasu mam aż za dużo, więc czytam sporo książek. Wczoraj zabrałam się wraz z rodzeństwem za robienie ozdób świątecznych. Wykonałam dużą bombkę z brokatowych wstążek oraz mniejszą z cekinów w trzech różnych kolorach. Zabrałam się również za kartki świąteczne.
Cekinowe bombki: po lewej moja, po prawej Moniki :P i zdobiona przeze mnie wstążkami ^^

Przygotowania do świąt są jednym z moich ulubionych zajęć w całym roku, między innymi dlatego, że dużo więcej rozmawiam z mamą, czego brakuje mi na co dzień. Często nie potrafię się z nią dogadać i nie potrzebnie się kłócimy. Mam nadzieję, że nasze kontakty z biegiem czasu będą się poprawiać na lepsze, że znów będę mogła jej zaufać tak jak kiedyś.

środa, 12 listopada 2014

Szukając siebie

Dzisiejszy dzień był w miarę udany. Jako, że dobry ze mnie cukiernik, z samego rana zabrałam się za pieczenie tortu dla Irka na urodziny. Później, aż do obiadu uczyłam się grać na gitarze. Z początku średnio mi to wychodziło, ale z dnia na dzień idzie mi coraz lepiej.  Nie jest to wcale takie łatwe jak mi się wydawało, ale nie poddaję się.
Atmosfera w domu zupełnie się zmieniła, kiedy pod wieczór wszyscy razem siedliśmy przy jednym stole. Jedliśmy tort, który przygotowałam, rozmawiając i śmiejąc się. Nie jest to często spotykane u nas w domu, bo rzadko robimy coś wspólnie. Widać było, że wszystkim tego brakowało. Wieczorem rozmawiałam z przyjacielem na facebooku. Wymienialiśmy się zdaniem na temat sensu życia. Nie potrafił mnie zrozumieć, więc stwierdziłam, że idę spać. 
Nie wiem, dlaczego ludzie nie rozumieją, że dla mnie życie nie ma sensu. Staram się każdego dnia go dostrzec. Cieszę się każdą chwilą, bo mam nadzieję, że w końcu mi się to uda, ale to nic nie daje. Często gubię się w swoich przekonaniach, ale ponoć "Czasem trzeba się zgubić, by odnaleźć samego siebie."

poniedziałek, 10 listopada 2014

Łapiąc szczęście...

Bywają dni jak dziś, że czuję się strasznie samotna. Chodzę z pokoju do pokoju, nie mogąc sobie znaleźć zajęcia. Szukam osoby, z którą mogłabym porozmawiać. Wtedy najczęściej idę do siostry, mając nadzieję, że tam poczuję się lepiej.
Długa droga, którą muszę przejść daje mi czas na pozbieranie myśli, na zastanowienie się do czego chcę dążyć i co w życiu osiągnąć. Nie przejmuję się, że mam przed sobą cztery kilometry, wręcz przeciwnie. Uwielbiam to, bo pozwala mi oderwać się od szarej codzienności. Dochodząc na miejsce, po tych wszystkich przemyśleniach od razu czuję się lepiej, ale dopiero wchodząc i widząc uśmiech na twarzy mojej siostrzenicy czuję radość w sercu. Właśnie dlatego uwielbiam tam chodzić. Czas z nimi spędzony zawsze jest dla mnie bezcenny.  
Wychodząc już nie czuję takiej pustki jak przedtem, czuję się kochana i przepełniona szczęściem. Wiem, że gdy wrócę do domu nie będę czuła tego samego ciepła, ale dziękuję Bogu, że chociaż u siostry mogę poczuć się szczęśliwa.