Pierwszy tydzień ferii za nami. Nie należał do najlepszych, ale przynajmniej szybko zleciał.
Dziś cały dzień spędziłam u Agaty. Wybrałam się do niej z raza i teraz wiem, że to był błąd, bo przemarzłam. Nie dość, że sypał śnieg to jeszcze strasznie wiało. A jak się idzie przez teren niezabudowany to już w ogóle, myślałam, że mnie zwieje. Ale w sumie to było miło. Pogadałam trochę z tatą, bo u niej był. Zostałam wycałowana przez Amelę jak nigdy. Jak spytałam za co to, to mi powiedziała, że za to, że do niej przychodzę. To było takie słodkie. Do domu to już wracałam autobusem, bo nie miałam zamiaru znów marznąć tak jak rano i było już późno.
Wczoraj za to wzięło mnie na robienie kartek walentynkowych. Osobiście nie lubię święta, jakim są Walentynki. Może dlatego, że wszystko co z nim jest związane wydaje mi się być takie słodkie, że aż za słodkie. Lubię za to ten zwyczaj, że obdarowuje się bliskich kartkami, wyznając swoje uczucia. Zawsze się w to bawiłam i w tym roku też nie mam zamiaru z tego zrezygnować. Poza tym to jakoś specjalnie go nie obchodzę. Po części może dlatego, że nie mam z kim. Czasem się zastanawiam czy jakbym z kimś była to spoglądałabym na to święto jakoś inaczej? Chyba nie warto sobie zaprzątać myśli takimi głupotami.
A co z drugim tygodniem ferii? Sama nie wiem, zaprzestałam planowania czegokolwiek, bo zazwyczaj nic mi z tych planów nie wychodzi, więc szkoda na to czasu. Jedyne co wiem to to, że muszę nauczyć się na sprawdziany, dokończyć czytać lekturę i nie popaść w jeszcze większego doła niż mam teraz.
Zazwyczaj w doła się popada przez cos sam tak nagle nie mógł do ciebie zawitac moze pora pomyslec nad tym co spowodowalo ze jestes w takim stanie skoro wszystko robisz dobrze to nie powinno go byc.
OdpowiedzUsuń