sobota, 6 grudnia 2014

Mikołajki

Dzisiejszy dzień zaczęłam od porządków. O godzinie dziesiątej miałam mieć kolędę, ale w rzeczywistości miałam o wpół do trzynastej, bo ksiądz zaczynał od ostatniej klatki. Liczyłam na to, że przyjdzie ten, który uczy mnie religii, ale się zawiodłam. Przyszedł Ojciec Roman-misjonarz, który przyjechał gościnnie do naszej parafii. Świetnie mi się z nim rozmawiało. Wychodząc zostawił mi swoją wizytówkę i powiedział, że jeśli będę chciała porozmawiać o sprawach duchowych to mam po prostu zadzwonić. Dodał jeszcze, że jutro odprawia u nas mszę niedzielną i chciałby mnie widzieć. Jako, że idę w tym roku do bierzmowania to i tak nie może mnie zabraknąć, bo muszę mieć podpis w indeksie.
*** 
Po południu wszyscy pojechaliśmy do Agaty, bo babcia u niej była i chciała, żebyśmy wpadli. Dużo rozmawialiśmy, bo ostatnio rzadko co mamy okazję się z nią widzieć. Jak już pojechała to świetnie się bawiliśmy, oglądaliśmy film, po czym zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia. Było tak miło, że nikomu nie chciało się wracać do domu, ale było już późno, więc w końcu się zebraliśmy.

Z Agatą :*





 Poza tym nadmiar nudy i zbliżające się święta, (których zresztą nie mogę się już doczekać) sprawiają, że  przybywa mi coraz więcej ozdób świątecznych. Między innymi różnorakich bombek.


Jestem szczęśliwa, bo chyba w końcu odnalazłam sens istnienia. Dużo mnie to kosztowało, ale warto było się nie poddawać.   

1 komentarz:

  1. Dzisaj też widziałem mikołaja ale nic mi nie dał;p powiedzial tylko hoł hoł...pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń